Z powodu Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio, Japonia na kilka tygodni przykuwa uwagę całego sportowego globu. W sferze światowej finansjery jen cieszy się podobnym zainteresowaniem niemal na co dzień. Regularnie zajmuje miejsce na podium najważniejszych walut świata, ustępując tylko dolarowi i euro. Na czym polega jego fenomen?
Jak to możliwe, by jen (JPY), używany wyłącznie w jednym stosunkowo niewielkim azjatyckim kraju, zdobył tak mocną pozycję w stawce blisko 200 walut? Przy okazji XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio warto się przyjrzeć bliżej fenomenowi japońskiej waluty i stojącej za nią gospodarki.
Bezpieczna przystań w Zatoce Tokijskiej
Obecność jena na walutowym podium wynika właśnie z kompilacji gospodarczej potęgi Kraju Kwitnącej Wiśni oraz specyfiki waluty przekładającej się na renomę tzw. bezpiecznej przystani. W sportowej nomenklaturze mamy do czynienia z zawodnikiem, który zwykle jest dobrze przygotowany do startu i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Gdy konkurenci miewają problemy z wahaniami formy, on wydaje się ostoją stabilności. Zawirowania na giełdach oraz mocno zmieniające się ceny surowców i wielu walut sprawiają, że inwestorzy poszukują takich bezpiecznych przystani, by przeczekać niepewne czasy. Wtedy lokują swój kapitał w jenach.
– Jen traci nieco na wartości w okresach prosperity i dobrych nastrojów na rynku. W chwilach zawirowań przyciąga kapitał. Kluczowa jest rola tzw. waluty fundującej. Od lat Japonia ma jedne z najniższych stóp procentowych na świecie, pozwala to inwestorom tanio zapożyczyć się w jenie, by szukać okazji na innych, bardziej ryzykownych rynkach. Gdy zaczyna się dziać coś niedobrego, strategie te są porzucane, a jen odkupowany. Także japońscy inwestorzy, którzy od lat zmuszeni są szukać wyższych stóp zwrotu na zagranicznych, bardziej ryzykownych rynkach, zamykają w takich momentach swoje pozycje i ściągają kapitał „do domu" – tłumaczy Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Gospodarka też na podium
Japonia od lat okupuje wysokie lokaty w międzynarodowych badaniach konkurencyjności, przoduje w takich dziedzinach jak infrastruktura transportowa (zwłaszcza kolejowej) oraz opieka zdrowotna. Wysokie pozycje zajmuje również w zestawieniach innowacyjności i rozwoju systemu bankowego.
Przez wiele lat na liście najbogatszych państw świata Japonia ustępowała jedynie Stanom Zjednoczonym. I chociaż straciła drugie miejsce na rzecz Chin, nadal utrzymuje się na podium. W istotny sposób przyczynia się do tego eksport (głównie elektroniki i samochodów). To właśnie dlatego kurs jena ma dla Japonii niebagatelne znaczenie. Gdy waluta zyskuje na wartości, droższe stają się eksportowane towary. W efekcie są mniej konkurencyjne i atrakcyjne dla zagranicznych odbiorców.
– Bank Japonii wkracza do akcji i interweniuje za każdym razem, gdy jen staje się zbyt mocny. W tym względzie jest dla swojej waluty niczym doświadczony, mądry trener, który tak dobiera plan przygotowań, by optymalna forma zawodnika nie przyszła przed najważniejszym startem – charakteryzuje analityk Cinkciarz.pl.
Jeśli liczyć, to w setkach
Jak dla sprintera rywalizującego o medal Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio istotne okażą się setne części sekundy, tak dla „Kowalskiego” zainteresowanego kursem jena ważne będą setki. Pomimo silnej pozycji japońska waluta jest tak tania, że w kantorach nie podaje się jej ceny jednostkowej, lecz notowania odnoszące się do 100 JPY. Z tego względu przeliczanie cen pamiątek olimpijskich w Tokio może sprawić nieco trudności. Warto zatem zapamiętać, że 100 JPY to ok. 3,53 PLN (kurs Cinkciarz.pl z 3.08.2021 r.).
Oficjalnie jen dzieli się na 100 senów i 1000 rinów, ale ze względu na niską wartość, nie używa się już ich od wielu lat. Najmniejszym nominałem, z jakim można się spotkać, jest 1 jen, choć i jego trzeba traktować jak drobne – grosze pływające po wodzie. Wykonana z aluminium moneta jest bowiem tak lekka, że może unosić się na powierzchni wody.
W japońskiej kulturze szczególne znaczenie ma moneta o nominale 5 jenów. Wyróżnia się nie tylko wyglądem (ma otwór pośrodku), ale według przesądów przynosi też szczęście. Z tego względu jest często składana jako datek w świątyniach. Czyżby to tajna broń japońskiej kadry olimpijskiej…?
O ile w Polsce zetknięcie z banknotem 500-złotowym należy do rzadkości, o tyle w Japonii papierowe nominały zaczynają się dopiero od 1 000 jenów. Nikogo szczególnie nie dziwi tam banknot z nadrukiem 5 000 czy 10 000 jenów. W Kraju Kwitnącej Wiśni zdecydowanie łatwiej niż w Polsce zostać milionerem: wystarczy majątek o wartości ok. 35 tys. złotych.
Jednak będąc w Japonii, tym bardziej biorąc pod uwagę zaawansowanie technologiczne w tym kraju, lepiej nie nosić ze sobą gotówki. Zakup walut w kantorach, lotniskach czy dworcach może być uciążliwy i kosztowny. Najłatwiejszym, ale i najbardziej opłacalnym rozwiązaniem wydaje się karta wielowalutowa, umożliwiająca oszczędność rzędu nawet kilku procent. Pozwala nie tylko płacić w większości walut świata (w tym w jenach), ale też zarządzać nimi w aplikacji mobilnej oraz bezprowizyjnie wypłacać pieniądze z zagranicznych bankomatów. Karty mogą być w formie tradycyjnej, a także wirtualnej, co umożliwia płacenie telefonem, zegarkiem czy opaską. To rozwiązanie jest też po prostu bezpieczne: nie trzeba podczas wyjazdu nosić ze sobą wszędzie gotówki i obawiać się o jej zgubienie czy kradzież.
Jak rywalizować, to tylko fair play
W olimpijskiej rywalizacji szczególnie cenione są zasady fair play, a wszelkiego rodzaju próby oszustwa czy niedozwolonego dopingu są ostro zwalczane. Dobitnie przekonali się o tym np. reprezentanci Rosji, którzy nie mogą występować pod własną flagą. Ich kraj został bowiem na dwa lata wykluczony za doping z udziału w imprezach sportowych najwyższej rangi.
Oszustom stanowcze „nie” mówi też jen. Japońskie banknoty należą do najlepiej zabezpieczonych na świecie. Potencjalni fałszerze muszą się zmagać nie tylko z licznymi hologramami i znakami wodnymi, ale także wyczuwalnym w dotyku wklęsłym drukiem, co czyni je bardzo trudnymi do podrobienia.
Fałszowanie jena traci też na znaczeniu z zupełnie innego powodu. W Japonii coraz więcej transakcji realizuje się bezgotówkowo. Gra nie jest zatem warta świeczki i oby podobnie było w przypadku rywalizujących w Tokio sportowców.